
Drezno to miasto we wschodniej części Niemiec, położone niecałe 200 km. na południe od Berlina. Na jego zwiedzanie poświęciliśmy tylko niecały dzień, ale było warto. Pierwsze co nas uderzyło to ilość niemieckich turystów! O ile w Berlinie można było co chwilę usłyszeć obce języki, o tyle w Dreźnie niemiecki otaczał nas ze wszystkich stron. Chyba Berlińczycy też postanowili pozwiedzać trochę kraj.
Drezno zobaczyliśmy głównie od strony najbardziej znanych zabytków czyli zamków i kościołów. Na samym początku poszliśmy w stronę Nowego Rynku, placu tworzącego centrum Starego Miasta, gdzie znajduje się kościół Marii Panny z piękną kopułą i mnóstwo kamieniczek. Jest tam też sporo knajpek, restauracji i sklepów z pamiątkami.
Idąc kawałek dalej doszliśmy do Tarasów Brühla czyli promenady nad rzeką Łabą. Właśnie tam znajdują się różne budynki takie jak Akademia Sztuk Pięknych, budynek Sądu Najwyższego i Albertinum czyli Muzeum Państwowych Dzieł Sztuki. Kolejne wielkie budowle stoją jedna koło drugiej i aż ciężko się połapać co jest czym. Oglądaliśmy stamtąd też piękny widok na rzekę i drugi brzeg, gdzie znajdują się m.in. budynki Ministerstwa Finansów i Państwowej Kancelarii Saksonii. Wyróżniającym się budynkiem jest na pewno Katedra Świętej Trójcy.
Nie jest to koniec wielkich zabytków. Na Placu Teatralnym, obok Katedry, stoi budynek Opery i Galeria Obrazów Starych Mistrzów. Znajduje się tam również pomnik króla Saksonii Jana Wettyna. Dalej wzdłuż Sophienstraße stoi jeszcze Zamek Wettynów. Tych budynków jest naprawdę dużo.
Żeby odpocząć trochę od kolejnych budynków koło siebie (i zobaczyć jedno z najpopularniejszych miejsc w Dreźnie) poszliśmy do Kompleksu Pałacowego Zwinger. Na szczęście droga prowadziła przez park i można było odetchnąć od zabytków i ogromu turystów. Zielone trawniki, dużo drzew i fosa sprawiały, że atmosfera była bardzo przyjemna. Szczerze mówiąc Zwinger bardziej podobał się nam od zewnątrz, ale to pewnie też dlatego, że w środku wszędzie coś remontowali. Niestety, ale rusztowania nie sprzyjają podziwianiu architektury. Może następnym razem.
Na koniec spacerem poszliśmy do Großer Garten. Park jest bardzo duży co najlepiej zobaczyliśmy podczas powrotu (nogi dawały o sobie znać). Ludzi było tam mnóstwo – jedni leżeli na trawie, inni jeździli na rowerach, rolkach, biegali albo spacerowali. Świetne miejsce na odpoczynek i spędzenie wolnego czasu.
Pobyt w Dreźnie zakończyliśmy na obiedzie, gdzie Antek dostał gigantyczne żeberka (plus skrzydełka), które jakimś cudem udało mu się zjeść.