
Podczas wybierania miejsca, w którym chcielibyśmy odpocząć i pobyć nam morzem, czytaliśmy bardzo dużo opinii. Najwięcej niesamowitych zdjęć i pochlebnych komentarzy było o zachodniej części Tajlandii, jednak musieliśmy kierować się również statystykami dotyczącymi pogody – we wrześniu jest pora deszczowa. Wiele osób pisało, że w tym czasie mniej pada na wschodnim wybrzeżu i między innymi to spowodowało, że wybraliśmy Koh Samui. Jest to trzecia co do wielkości wyspa w Tajlandii, która znajduje się nad Zatoką Tajlandzką.
Żeby się dostać z Bangkoku na wyspę wybraliśmy opcję, którą oferowały linie lotnicze Air Asia. Najpierw w nocy znaleźliśmy taksówkarza (oczywiście musieliśmy się trochę potargować), który zawiózł nas na lotnisko Don Muang. Jest to port lotniczy, który obsługuje loty krajowe i czarterowe. Po dwóch godzinach dolecieliśmy na lotnisko w Nakhon Si Thammarat, które wygląda uroczo – jest naprawdę malutkie. Po odebraniu bagażu, czekały już na nas panie z Air Asia, które wyjaśniły co mamy robić dalej. Zostaliśmy oznaczeni naklejkami, aby na kolejnych etapach podróży skierowano nas na odpowiednią przesiadkę.